Akacja to drzewo potężne, twarde i mocne, ale pełne kolców, które mogą skaleczyć, jeśli za bardzo się do niego zbliżymy. Taki właśnie jest Ruben, zamknięty w sobie kierowca ciężarówki przewożącej drewno, udający się w służbową podroż do Argentyny. Wyjeżdżając z Paragwaju, zabiera ze sobą Jacintę, która wraz z pięciomiesięczną córeczką Anahi chce dostać się do Buenos Aires w poszukiwaniu lepszego życia. Przypadkowo połączeni przez los, bohaterowie nic o sobie nie wiedzą, nie zadają zbędnych pytań, ale w miarę upływu kolejnych kilometrów pozbywają się dzielącego ich skrępowania i dystansu.
"Bohaterowie głównie milczą, a najbardziej dramatycznym momentem jazdy jest uśnięcie Rubena za kierownicą, które przez kilka sekund grozi wypadkiem. A jednak, z tego milczenia, z tej monotonii, z tej mrukliwej niechęci, jaką mężczyzna zrazu okazuje Jacincie, buduje się między bohaterami… więź? Porozumienie? Uczucie? Giorgelli żadnych kropek nad "i" nie stawia, ledwo owo "i" szkicuje i w tym spokoju jest metoda. Odsłania fragmenty życiowych dramatów swoich postaci - Ruben od ośmiu lat nie widział syna, Jacinta płacze w nocy i uparcie utrzymuje, że jej córka nie ma ojca. Ale nie każe im się zwierzać ze spojrzeniem utkwionym w horyzont, nie zmusza ich, by zadawali sobie nawzajem krępujące pytania. Może ta podróż to tylko przypadkowe, przelotne spotkanie dwojga introwertyków, a może punkt zwrotny w ich biografiach? To się dopiero okaże, lecz już poza kadrem. W wyobraźni widzów, którzy resztę mogą sobie wywróżyć z liści akacji albo i nie. Muszę przyznać, że taka redukcja treści, taka prostota formy nie tylko wpływa na mnie kojąco, ale też mi imponuje."
Bartosz Żurawiecki, "Czego nie widać"