Pierwsza, mroczniejsza wersja Kevina samego w domu.
Thomas to typowy dzieciak lat 80., kocha komputery i gry. Jest też małym mały geniuszem zafascynowanym majsterkowaniem i filmami akcji. Mieszka w ogromnej posiadłości naszpikowanej najnowszą technologią, razem z owdowiałą matką, schorowanym dziadkiem oraz ukochanym psem. W Wigilię Thomas za pomocą nowoczesnego telefonu próbuje nawiązać kontakt ze Świętym Mikołajem, lecz udaje mu się tylko dodzwonić do psychopatycznego włóczęgi, który szybko wyciąga od chłopca jego adres zamieszkania.
Nie mija dużo czasu gdy żądny krwi włóczęga w przebraniu Mikołaja w końcu włamuje się do domu Thomasa (oczywiście przez komin), ale nie wie, że na miejscu czeka już na niego wściekły dziewięciolatek z fryzurą na czeskiego piłkarza i arsenałem zabawek. Chłopiec niczym MacGyver przygotował już system pułapek, kreatywnych zabezpieczeń i rozmaitej broni domowej roboty. Zaczyna się zabawa w kotka i myszkę, w której ceną jest życie.
Francuska Wizyta świętego Mikołaja znana pod kilkoma tytułami: Deadly Games, Dial Code Santa Claus, Game Over, Hide and Freak i 3615 code Père Noël posiada wiele podobieństw do amerykańskiej produkcji Kevin sam w domu. Reżyser René Manzor groził nawet twórcom hollywoodzkiej komedii świątecznej pozwem o plagiat, twierdząc, że „przerobili jego film”. Czy miał rację? Chyba tak, biorąc pod uwagę fakt, że jego film powstał rok przed Kevinem samym w domu oraz ma niemal identyczną fabułę – tylko z mroczniejszym klimatem, większą ilością krwi i mnóstwem nawiązań do Rambo.
Zobaczcie na własne oczy francuskiego Kevina samego w domu, zdegenerowanego Mikołaja, flashbacki z wojny, przemoc, absurd i absolutnie niesamowity klimat w filmie familijnym, którego nie powinny oglądać dzieci
[Żródło: Monika Stolat]