Złote statuetki trafiły do rąk laureatów, przemówienia wybrzmiały, internet zdążył już zawrzeć – Oscary 2024 przechodzą do historii. Teraz czas na to, co najważniejsze: filmy. W Kinie Nowe Horyzonty gramy tytuły, które podbiły oscarową noc, a także te, które – mimo że wróciły bez nagród – wciąż warto zobaczyć na dużym ekranie.
Anora zgarnęła aż pięć Oscarów i to ona wyszła z gali jako największa zwyciężczyni. Najlepszy film, najlepszy scenariusz oryginalny, najlepsza reżyseria dla Seana Bakera, a do tego jeszcze nagrody za główną rolę kobiecą i montaż – to był wieczór tej produkcji. Historia młodej striptizerki z Brooklynu, która nieoczekiwanie wplątuje się w świat rosyjskiej mafii, nie tylko podbiła serca Akademii, ale i udowodniła, że Baker jest jednym z najciekawszych współczesnych twórców amerykańskiego kina. Brutalna, czuła, pełna energii – Anora to film, który po prostu trzeba zobaczyć.
Trzy nagrody, a każda z nich niczym solidny filar. The Brutalist zgarnął Oscary za najlepszą rolę męską dla Adriena Brody’ego, najlepszą muzykę i najlepsze zdjęcia. Można by rzec: kino jak dobrze zaprojektowany budynek – precyzyjne, przemyślane, robiące wrażenie. A Brody? Po latach wraca na oscarową scenę i pokazuje, że jeśli gdzieś czuje się jak u siebie, to właśnie tutaj.
Nie wszystko poszło zgodnie z przewidywaniami, ale Emilia Pérez i tak zapisała się w oscarowej historii. Dwie statuetki – za drugoplanową rolę Zoë Saldañy i najlepszą piosenkę – to potwierdzenie, że ten film gra według własnych zasad. Musi, bo w tej historii nie ma miejsca na kompromisy. Musicalowy thriller, który łączy kino gatunkowe z politycznym zacięciem, zachwyca nie tylko rozmachem, ale i emocjonalnym ładunkiem. A skoro Akademia nie mogła się oprzeć jego rytmowi, to Wy tym bardziej nie powinniście.
I'm Still Here Waltera Sallesa zdobył Oscara za najlepszy film międzynarodowy, stając się pierwszym brazylijskim laureatem tej kategorii. Historia Eunice Paivy, która w czasach wojskowej dyktatury szuka zaginionego męża, to kino bez patosu, ale z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Salles po raz kolejny udowadnia, że potrafi opowiadać o wielkiej historii przez losy jednostki – subtelnie, ale dobitnie. Teraz, z oscarowym znakiem jakości, jeszcze trudniej go przegapić!
Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości, że Flow to animacja wyjątkowa, Oscar powinien je rozwiać. Widzowie KNH pokochali ten film za hipnotyzującą wizję, piękną animację i emocje przekazywane bez słów. Kot na dryfującej łodzi, świat po wielkiej powodzi, instynkt przetrwania i wspólnoty – proste, ale jak działa. Gints Zilbalodis stworzył kino, które się czuje, a nie tylko ogląda. Oscar absolutnie zasłużony.
Nie tym razem. Dziewczyna z igłą, koprodukcja z polskim udziałem, nie zamieniła nominacji na statuetkę, ale sama obecność na gali to już duże wyróżnienie. Magnus von Horn stworzył film, który nie potrzebuje złotego potwierdzenia – jego chłodna precyzja i hipnotyzująca Vic Carmen Sonne bronią się same.
W niedzielę na ekranie KNH zagoszczą oscarowe krótkie metraże – zarówno animowane, jak i fabularne. Wśród zwycięzców W cieniu cyprysu, subtelna animacja o pamięci i stracie, oraz Nie jestem robotem, opowieść o granicach tożsamości w świecie technologii. Ale spokojnie, to jedynie część zestawu, który dla Was przygotowaliśmy. Wpadnijcie i przekonajcie się, że kino nie potrzebuje długiego metrażu, by zostawić po sobie wrażenie.