KNH i MOICO ponownie łączą siły!
Z tęsknoty za VHS-owym chaosem, gumowymi potworami i scenariuszami pisanymi chyba w malignie, ruszamy z nowym cyklem – Szrotozonty. To święto filmowych pereł z rynsztoka, które nigdy nie trafiłyby do złotej kolekcji Hollywood, ale mają w sobie więcej serca niż niejeden blockbuster. B-klasowe cuda, kultowe porażki i arcydzieła nieudolności – wszystko to czeka na was na dużym ekranie.
MOICO (nowoczesny dostawca usług telekomunikacyjnych) od lat angażuje się w lokalne inicjatywy filmowe, a teraz wraca do Nowych Horyzontów, by ponownie zaprezentować MOICO Enjoy Movies – tym razem w towarzystwie Szrotozontów. Tak złe, że aż znakomite w swojej klasie – te filmy udowodnią, że kicz to nie wada, a styl życia.
Na prelekcjach niezmiennie będziecie mogli usłyszeć Juliana (Brody z Kosmosu), Radka (Full Frontal Pisula) i Patryka, którzy powiedzą wam wszystko, co powinniście (i czego absolutnie nie powinniście) wiedzieć o prezentowanych tytułach. Będzie błyskotliwie, będzie absurdalnie, a momentami pewnie nawet edukacyjnie – ale na pewno nie zabraknie pasji do filmów, które nigdy nie dostałyby Oscara, ale za to skradłyby serce każdego kolekcjonera kaset.
Zobaczcie, co przygotowaliśmy dla Was na początek!
Leonard Miller, sfrustrowany twórca komiksów, widzi, jak banda zbirów morduje parę. Postanawia wymierzyć sprawiedliwość, przywdziewając kostium swojego bohatera – Robot Ninja. Nie ma laserów, nie ma supermocy, jest za to krew, pot i niedorzeczna brutalność. J.R. Bookwalter serwuje nam film, który jest równie szalony, co desperacki. Jeśli Batman miałby kuzyna z niskim budżetem i wysoką tolerancją na ból – byłby nim Robot Ninja.
Denise Richards zakochuje się w Paulu Walkerze. Paul Walker umiera. Paul Walker wraca – ale jako mechaniczny tyranozaur. Jeśli wydaje wam się, że to najdziwniejsza rzecz, jaką przeczytacie dzisiaj, to poczekajcie, aż zobaczycie ten film. Klasyk złego smaku, który pierwotnie miał być krwawą rzezią, ale trafił do wypożyczalni VHS jako „kino familijne”. Teraz wraca w pełnej, ociekającej juchą wersji – i jest to piękne.
Złota gorączka, śnieżne zaspy i... nieuniknione kanibalistyczne dylematy. Brzmi jak horror? Nie, to musical! Twórcy South Park serwują nam historię Alfreda Packera – jedynego skazanego za kanibalizm w Ameryce. Ta opowieść o przetrwaniu i gastronomicznych eksperymentach jest tak absurdalna, że aż chwytliwa. Kiedy raz usłyszycie te piosenki, nigdy nie spojrzycie na swoją kolację tak samo.
Małe teksańskie miasteczko, wielki problem. Dosłownie. Ogromna jaszczurka pożera młodzież, demoluje wszystko na swojej drodze i zmierza na zabawę taneczną. Na ratunek rusza młody mechanik rajdowy, który najwyraźniej lepiej zna się na zwalczaniu potworów niż lokalna policja. Z dzisiejszej perspektywy – kino totalnie absurdalne. Ale kiedyś? Ludzie naprawdę się bali. A przynajmniej udawali.