Luca Guadagnino powraca z ekranizacją legendarnej powieści Williama S. Burroughsa. Queer to kino transowe, zmysłowe i niebezpiecznie piękne – opowieść o mężczyznach, których połączyła obsesja silniejsza niż rozsądek. Premiera już w piątek.
Wciąga nas w ten świat od pierwszych kadrów – duszny Meksyk lat 40., zadymione bary i ciała uwikłane w sieć pragnień. Queer, najnowszy film Luki Guadagnino, to opowieść o mężczyznach, których połączyła obsesja silniejsza niż rozsądek. Daniel Craig – odarty z bondowskiego chłodu – gra Williama Lee, samotnego ekspata dryfującego przez życie i kolejne kieliszki. Na jego drodze staje młody, olśniewająco piękny Gene Allerton (Drew Starkey), a relacja szybko wymyka się spod kontroli.
Guadagnino po raz kolejny udowadnia, że nikt tak jak on nie potrafi opowiadać o pożądaniu – fizycznym, ale i metafizycznym. Ekranizacja Burroughsa staje się pretekstem do stworzenia sensualnego widowiska, w którym cielesność miesza się z narkotycznym odurzeniem. Nie zabrakło też ostrego politycznego tonu – reżyser z wyczuciem wplata w tę historię satyrę na pruderyjną, skostniałą Amerykę.
Jeśli Tamte dni, tamte noce były subtelną opowieścią o pierwszej miłości, a Nienasyceni – duszną historią namiętności i zdrady, Queer to ich mroczniejszy, bardziej drapieżny brat. Kino z pogranicza jawy i halucynacji, w którym każdy gest i spojrzenie znaczą więcej niż słowa.
Na premierowe seanse zapraszamy już od piątku. A w sobotę, w ramach cyklu do kwadratu, podwójna dawka Guadagnino – Queer oraz Nienasyceni. Spotkajcie się z reżyserem tam, gdzie granice między pragnieniem a obsesją zacierają się na zawsze.